Niech zbliżające się Święta Bożego Narodzenia będą pełne nadziei i niosą ze sobą ciepło rodzinnych spotkań, wyzwań i wspólnego dzielenia się chwilami szczęścia.
Pierwszy etap sukcesji, gdy dzieci przejmują firmę od rodziców, przeżywa 30 proc. przedsiębiorstw; drugi, gdy trafia ona w ręce wnuków, 10 proc. – uznali naukowcy. Zdaniem praktyków biznesu im lepsze przygotowanie do sukcesji i większa o niej wiedza, tym pewniejsze jej powodzenie.
Okazją do rozmów na ten temat było spotkanie adresowane do właścicieli firm rodzinnych i ich następców zatytułowane „Wyzwania dla firm rodzinnych”, którego organizatorem była firma Deloitte. Odbyło się ono 20 kwietnia w Restauracji Venezia. Wzięli w nim udział nie tylko eksperci Deloitte i zainteresowani tematem przedstawiciele firm, ale też ludzie biznesu, którzy opowiadali o swoich doświadczeniach w zakresie sukcesji: Ryszard Prozner – wiceprzewodniczący rady nadzorczej, a wcześniej założyciel i współwłaściciel największego w Polsce producenta i sprzedawcy naczep i przyczep, firmy Wielton oraz jego syn Jakub Prozner – prezes i właściciel spółki Promet, jednego z największych zakładów w Polsce produkujących gwoździe, założonego przez jego ojca. A także Ryszard Wójcik – założyciel i właściciel istniejącego od 1983 r. Prywatnego Biura Podróży Sindbad, lidera międzynarodowych przewozów autokarowych w Polsce.
Ryszard Wójcik relacjonował, że sukcesja w jego firmie dokonała się już niemal w 99 proc. – przedsiębiorstwo od kilku lat przejmuje stopniowo jego syn Karol. - Brakujący jeden procent bierze się stąd, że ja wciąż w firmie jestem i pracuję – mówił.
Wspominał, że do zaplanowania i stopniowego przeprowadzenia sukcesji skłoniła go z jednej strony chęć zapewnienia ciągłości firmie, ale też odpowiedzialność społeczna za pracowników, których obecnie Sindbad ma ok. 800. - Cały czas prowadziłem działalność w oparciu o wpis do ewidencji działalności gospodarczej jako osoba fizyczna. Tymczasem nie wszyscy pewnie zdają sobie sprawę z tego, że przy takiej formie wraz ze śmiercią właściciela następuje rozwiązanie wszystkich umów, także tych o pracę. Uświadomiłem to sobie w 2005 roku, gdy zatrudnialiśmy około 320 kierowców. Gdyby mi się coś stało z dnia na dzień około 320 rodzin miałoby problem – opowiadał Ryszard Wójcik.
Zaznaczył, że przeprowadzenie sukcesji wymagało uświadomienia jej potrzeby nie tylko rodzinie, ale i pracownikom. Uczestnicy spotkania dopytywali go m.in., dlaczego akurat syn Karol – jeden z trzech synów Ryszarda Wójcika – został sukcesorem. - Starszy syn ma swój biznes. Najmłodszy wybrał samoloty i dziwi się, że w autokarze można chcieć spędzić kilkanaście godzin, skoro lot trwa godzinę – odpowiadał założyciel Sindbada. A podsumowując dodał: - Im lepiej będziemy przygotowani do sukcesji i im większą wiedzę będziemy o niej mieli, tym będzie nam łatwiej ją zaplanować i przeprowadzić.
- Kiedy byłem dzieckiem i słyszałem huk maszyn pracujących w firmie ojca, to zaklinałem się że nigdy nie będę u niego pracował. No bo kto chciałby robić gwoździe – żartował z kolei Jakub Prozner wspominając swoją historię. Od trzech lat to on kieruje Prometem, który produkuje obecnie ok. 15 tys. ton gwoździ. – Dziś, dzięki nowoczesnemu parkowi maszyn, nasze produkty są na najwyższym światowym poziomie i wciąż myślimy o rozwoju – relacjonował sukcesor.
Eksperci firmy Deloitte podpowiadali, że kwestie sukcesji pomagają regulować tzw. Konstytucje Firm Rodzinnych, które nie są aktem prawym, mają charakter niewiążący, ale nadrzędny. Powinny się one wpisywać w polski system prawny i opisywać m.in. kluczowe kwestie związane z własnością w firmie, zasadami dziedziczenia, zasadami wyjścia z firmy członków rodziny, ról rodziny w firmie czy ewentualnej likwidacji firmy. Najlepiej by towarzyszyły im konkretne dokumenty mające charakter prawny, np. testament, umowa darowizny, umowa wspólników czy intercyza.
W spotkaniu wziął też udział wicemarszałek województwa opolskiego Stanisław Rakoczy, który mówił że władzom samorządowym na Opolszczyźnie zależy na stworzeniu dobrego klimatu biznesowego, na tym, by rodzimi przedsiębiorcy korzystali z europejskich funduszy w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Woj. Opolskiego. Organizatorzy wydarzenia podkreślili, że w całym cyklu kilkunastu spotkań odbytych dotąd w Polsce to w Opolu było pierwszym, w którym uczestniczyli gospodarze regionu. - To świadczy o dobrym klimacie i wzajemnym zrozumieniu swoich potrzeb – zaznaczyli.
Dyrektor podlegającego samorządowi województwa Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki Roland Wrzeciono podkreślił, że firmy rodzinne są ważnym elementem na gospodarczej mapie województwa opolskiego. - Mamy w regionie wielu przedstawicieli takich firm. Również dlatego np. dwukrotnie już organizowany był u nas zjazd firm rodzinnych – uznał.
Wśród poruszanych na spotkaniu tematów była też np. kwestia trwałości biznesu rodzinnego czy wyceny i wiarygodności firm rodzinnych.