Niech zbliżające się Święta Bożego Narodzenia będą pełne nadziei i niosą ze sobą ciepło rodzinnych spotkań, wyzwań i wspólnego dzielenia się chwilami szczęścia.
Afryka, Chiny i Bliski Wschód – o tym jak opolscy przedsiębiorcy mogą zaistnieć na tych jeszcze niezdobytych, ale z pewnością atrakcyjnych rynkach dyskutowano podczas II Opolskiego Forum „Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze”.
- To jedna z moich ulubionych i najciekawszych inicjatyw Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki. OCRG jest kojarzone z dystrybucją unijnych pieniędzy, obsługą inwestora czy firm zainteresowanych reinwestowaniem. To wydarzenie wychodzi poza ramy standardowej działalności, ponieważ nastawione jest na pomoc tym, którzy chcą szukać nowych rynków zbytu nie tylko poza regionem, ale też poza krajem – stwierdził na wstępie Szymon Ogłaza, członek zarządu województwa.
Po transformacji eksport stanowił ok. 20 proc. PKB; teraz jego wartość to już ponad 50 proc. PKB. Jeśli chodzi o główne kierunki to jedna czwarta naszego eksportu trafia do Niemiec, a trzy czwarte do różnych krajów Unii Europejskiej. Jesteśmy więc zależni od tego jak wiatr wieje w Europie - wynika z analiz ekspertów. - To się trochę zmienia i dobrze. Szukamy nowych rynków. Dynamika zmian dotycząca wchodzenia na nowe rynki jest ogromna, ale wciąż wartość finansowa tych relacji gospodarczych jest niewielka. Dobrze byłoby to powiększać w kolejnych latach – mówił Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych, Bank Zachodni WBK SA. - Żył złota trzeba szukać tam, gdzie nas nie ma.
A miejsca, gdzie nas prawie nie ma, to Chiny, USA, Japonia, Korea, Meksyk, Indie, Wietnam, Brazylia, Arabia Saudyjska, Indonezja czy Singapur. To są kierunki, których - co podkreślał Piotr Bielski - gospodarki będą się dynamicznie rozwijać. Tam właśnie trzeba szukać nowych rynków, żeby się uniezależnić od UE.
- Na pewno warto wejść na Bliski Wschód, który ma olbrzymi potencjał. Jeśli chodzi o odżywki dla dzieci, to liczba urodzeń jest dla nas ważnym miernikiem umożliwiającym planowanie. W Europie rodzi się 5 mln dzieci, a na Bliskim Wschodzie 10 mln dzieci – stwierdził Andrzej Drosik, dyrektor Przemysłowy na Europę Centralną Zakładów Produkcyjnych Nutricia Sp. z o.o. z Opola.
- Mieszkańcy krajów Bliskiego Wschodu kochają europejskie słodycze, choć czasem są dla nich za mało słodkie. W Arabii Saudyjskiej zajadają się na przykład polską krówką. W Jordanii lubią wafle czy ciastka "Jeżyki". Cenią nas za wysoką jakość i unikatowość. Partnerów europejskich postrzegają jako bardziej przewidywalnych, którzy nie kombinują z jakością – zauważył Krzysztof Koszela, dyrektor do spraw rozwoju rynków zagranicznych, członek zarządu Colian Sp. z o.o.
- Niestety Polska nie robi nic by promować swoje brandy. Jeśli chodzi o przemysł spożywczy tego w ogóle nie widać. Nie ma wypromowanych polskich marek, choć mamy produkty dobrej jakości – mówił Grzegorz Kobyłecki, wiceprezes zarządu Polsko – Tureckiej Izby Gospodarczej. - Zachęcam by robić biznes z Turcją, to się wielu naszym firmom już udaje.
Wielkość Chin z jednej strony jest atrakcyjna dla eksporterów, ale może też być zagrożeniem. - Polski przedsiębiorca stoi przed pytaniem: Czy wejść na cały chiński rynek, czy tylko do konkretnego regionu? Rynki są tam ogromne. Za pierwszy cel zazwyczaj wybierany jest Szanghaj, gdzie konkurencyjność jest wielka. Zalecamy jednak, by zacząć od mniejszego rynku regionalnego, który i tak jest duży. A potem można poszerzać ekspansję – stwierdziła Joanna Mularczyk z Departamentu Bankowości Transakcyjnej Banku Gospodarstwa Krajowego.
Z kolei Afryka staje się jedną z najprężniej rozwijających się gospodarek świata. Dobra passa trwa od lat, a sprzyja jej dynamiczny wzrost populacji oraz stosunkowo małe nasycenie rynku. To kontynent biznesowych szans, które coraz śmielej wykorzystują również polskie firmy.
- Po latach transformacji rynkowej osiągnęliśmy stabilizację gospodarczą, a dzięki Afryce możemy budować dywersyfikację rynkową otwierając się na kontynent XXI w. z bardzo młodą i liczną populacją. M.in. dzięki polskim kontraktom z lat 70 i 80-tych XX w., to teren biznesowo oswojony - mówił Sławomir Janecki z Chespa Sp. z o. o.
- Afryki nie da się wrzucić do jednego worka. Biznes można tam zrobić jak w Polsce czasu przemian „na gumkę i sznurek”. Przysłowie, które oddaje potencjał gospodarczy tego rynku mówi, że gdzie rzucisz kamień, tam wyrośnie drzewo. Kontynent potrzebuje towarów, inwestycji i usług w wielu sektorach. Polskie firmy znajdują na nim swoje nisze zarówno w produkcji i eksporcie prostych artykułów codziennej potrzeby, jak i w specjalistycznych usługach, np. rozwiązaniach informatycznych do poboru podatku VAT - dodał Robert Zduńczyk, prezes Fundacji Ekonomicznej Polska-Afryka Wschodnia.
- Kontakty biznesowe wymagają dużej wiedzy i taktu. Zróżnicowanie kulturowe, kastowość, a także odrębne systemy prawne wywodzące się z czasów kolonizacji sprawiają, że wejście na rynek danego państwa wymaga dogłębnej analizy i zrozumienia lokalnych mechanizmów. Kultura zachodu jest nastawiona na szybką transakcję i zysk podczas, gdy biznes w Afryce opiera się na budowaniu długotrwałej relacji - zaznaczyła Joanna Mularczyk z Departamentu Bankowości Transakcyjnej Banku Gospodarstwa Krajowego.