O tym, czy jest wspólny europejski rynek; na jakie bariery napotykają przedsiębiorcy, którzy chcą na tym rynku zaistnieć i czy wejście do strefy euro byłoby dla nas korzystne z komisarz Elżbietą Bieńkowską rozmawiali w Opolu uczestnicy spotkania z cyklu Dialog Obywatelski.
Spotkanie to odbyło się 29 czerwca w Centrum Nauka Biznes Politechniki Opolskiej. Prócz Elżbiety Bieńkowskiej, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw wzięła w nim udział Danuta Jazłowiecka, posłanka do Parlamentu Europejskiego i członkini Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych oraz marszałek woj. opolskiego Andrzej Buła. Wśród uczestników byli m.in. parlamentarzyści, przedsiębiorcy, samorządowcy i mieszkańcy. - W naszym regionie dialog unijny jest przenoszony i organizowany przez nas między innymi z przedsiębiorcami. Prowadzimy go, bo widzimy w tym dla siebie szanse na wspólne wygranie pewnych spraw – podkreślił marszałek woj. opolskiego Andrzej Buła, odwołując się do wielu spotkań organizowanych w minionych latach w ramach konsultacji z przedsiębiorstwami.
Komisarz Elżbieta Bieńkowska mówiła na wstępie, że rynek europejski, który tworzy 500 mln mieszkańców (bez Wielkiej Brytanii 440 mln), jest znacznie większy od rynku USA, który obejmuje 300 mln osób. Podała, że największe państwo UE liczy 90 mln mieszkańców, czyli jest znacznie mniejsze niż USA. Podkreśliła, że gdyby faktycznie rynek europejski był jednolity, to byłby gospodarczą potęgą. Tymczasem – jak podała – w Europie rynek towarów jest uwspólniony w 70-80 proc., a rynek usług w zaledwie 30-40 proc. – To oznacza, że nie mamy wspólnego rynku usług i ktoś, kto zechce się na nim odnaleźć i świadczyć usługi w innym państw, musi w to włożyć wiele wysiłku – zaznaczyła.
Opowiedziała m.in., że miała okazje rozmawiać z przedsiębiorcą z Danii, któremu siedem lat zajęło wypełnienie wszystkich niezbędnych do wejścia na rynek szwedzki wymogów. – Jeśli chodzi o gospodarkę, to bez wątpienia sprawdza się w niej zasada: w jedności siła. A europejski wspólny rynek nie działa jak powinien, jest na nim ogromna ilość barier – uznała unijna komisarz.
Mówiła, że aby zmniejszyć ich liczbę, podejmowane są próby np. znacznego zmniejszania liczby tzw. zawodów regulowanych, czyli takich, których na konkretnych rynkach nie mogą wykonywać obcokrajowcy. W całej Europie jest ich ok. 400, w niektórych państwach – nawet 200. Elżbieta Bieńkowska opowiadała też, że chciała wprowadzenia tzw. e-karty dla firm. Miałaby to być forma elektronicznego narzędzia, które poświadcza fakt, iż dana firma spełnia wymogi innych rynków, nie tylko krajowego. – Miałby to być pilotaż, który ułatwi przedsiębiorcom życie. Wydawało się, że prosty do wprowadzenia. Okazało się, że prawie nie da się tego przeprowadzić – relacjonowała komisarz.
Posłanka do PE Danuta Jazłowiecka mówiła z kolei o kwestii delegowania pracowników. Podała, że najwięcej pracowników deleguje Polska, ale także Niemcy i Francja. Wyjaśniała, że rozróżniane jest delegowanie stacjonarne, które dotyczy takich branż jak budownictwo, ochrona zdrowia czy rolnictwo i mobilne, do którego zalicza się transport. Poinformowała, że przygotowywany jest obecnie specjalny dokument, który dotyczy właśnie pracowników delegowanych w transporcie.
Uczestnicy Dialogu pytali m.in. o program Erasmus dla Młodych Przedsiębiorców, w ramach którego młody przedsiębiorca może mieć sfinansowany staż u przedsiębiorcy z jego branży, działającego w innym kraju UE. Padały też pytania o to, czy Brexit bardzo uszczupli pulę unijnych pieniędzy do podziału i czy Polska powinna wprowadzić wspólną europejską walutę – euro. Elżbieta Bieńkowska mówiła, że przyjęcie euro z pewnością byłoby dla Polski „dodatkową kotwicą”, która połączy ją z Europą. Zaznaczyła, że od lat kraje strefy euro, szczególnie w gorszych czasach, mają tendencje do zamykania się we własnym obszarze, co jest niekorzystne dla tych, które pozostają poza nim. - Jeśli powstaną zalążki budżetu strefy euro, a pojawiają się takie głosy, to będą dwie Europy: tam gdzie jest, i gdzie nie ma euro. Dla Polski i dla polskich przedsiębiorców byłoby okropnie niebezpieczne i byłaby to strata – przekonywała.
Podczas spotkania głos zabierali również przedsiębiorcy. M.in. współwłaściciel firmy Explomet z Opola Zygmunt Szulc, który zwrócił uwagę, że unijne procedury ciągle są długotrwałe, czego biznes nie lubi, a unijne przepisy - mało elastyczne. - W nowej perspektywie jest światełko, że będzie łatwiej. Czy faktycznie będzie, to się okaże – zaznaczył. I dodał: - Dzięki panu marszałkowi i panu Rolandowi Wrzeciono można powiedzieć, że na Opolszczyźnie zrobiło się łatwiej. Złożenie i przygotowanie dokumentacji unijnego projektu stało się czymś łatwiejszym w tym sensie, że nastąpił dialog i można było powiedzieć, że coś jest uciążliwe i nie powinno tak być. Ale to powinien być standard.
Bo, jak zaznaczył współwłaściciel Explometu, „komplikowanie spraw jest zupełnie niepotrzebne”. Przekonywał też, że podstawą rozwoju państwa jest większy eksport niż import. - To samo powinno dotyczyć Unii. Unia powinna być jednym organizmem, który wobec innych wielkich - takich jak USA, Chiny czy Indie - wspólnie powinna więcej eksportować, niż importować – zaznaczył.
Spotkanie w ramach Dialogu Europejskiego przygotowały Punkty Informacji Europejskiej Europe Direct z Opola, Wrocławia i Katowic oraz podlegające samorządowi województwa Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki, a prowadził je wieloletni dziennikarz radiowy Janusz Maćkowiak.
Całe spotkanie było transmitowane i nagrywane. Można je obejrzeć tu: https://youtu.be/6SVzkGWxEdA